Introwertyzm, samotność i izolacja społeczna
Jako introwertyk uwielbiam samotność. Mieć czas by pobyć ze swoimi własnymi myślami i odpocząć od zewnętrznych stymulatorów. W tym przypadku samotność to wybór. Jednak jest jeszcze coś takiego jak izolacja społeczna określana przez D. Golemana jako „subiektywne poczucie odcięcia od innych i świadomość, że nie ma się do kogo zwrócić”.
Jeśli odczuwasz więc takie osamotnienie to warto ćwiczyć swoje umiejętności interpersonalne i być bardziej otwartym na ludzi. Dlaczego?
Nie wiem czy wiesz, ale izolacja społeczna zwiększa groźbę przedwczesnej śmierci o 2%, a palenie papierosów o 1,6% i ma równie istotny wpływ na umieralność jak popularny w mediach i codziennych rozmowach wysoki poziom cholesterolu czy otyłość, brak aktywności fizycznej, wysokie ciśnienie.
W badaniach opublikowanych z British Medical Journal „Stressful Libe Events, Social Support, and Mortality in Men Born in 1933” na które powołuje się Goleman w swojej książce „Inteligencja Emocjonalna”
„nie stwierdzono absolutnie żadnego związku między wysokim poziomem stresu a wskaźnikiem umieralności wśród mężczyzn, którzy mówili, że utrzymują ścisłe bliskie stosunki z innymi osobami – żoną, przyjaciółmi i tak dalej. Fakt, że mają się do kogo zwrócić w potrzebie z kim porozmawiać, że są w ich otoczeniu osoby służące im pociechą, pomocą i radami, chronił przed stwarzającymi śmiertelne zagrożenie dla ich życia kłopotami i wstrząsami”.
Jeśli masz znajomych, przyjaciół, a nie zwracasz się z nimi ze swoimi problemami, nie dzielisz się z nimi swoimi emocjami to spróbuj. Chyba każdy z nas odczuł kiedyś jak zwykła rozmowa z kimś, wygadanie się o swoich problemach i uczuciach może nam pomóc.
Dodatkowo zostało to udowodniono w serii eksperymentów przeprowadzonych przez pewnego psychologa. Jeśli więc nie masz obecnie nikogo z kim możesz porozmawiać o czymś co trapi Cię teraz najbardziej to skorzystaj z rady tego psychologa i przez kilka dni zapisuj to przez 15-20 min na kartce. Wzorcowy schemat wygląda tak, że w pierwszych dniach opisujesz dane sprawę z dużym emocjonalnym natężeniem smutku, lęku, niepokoju czy innej przykrej emocji, a później opisujesz to z coraz większym spokojem.
Czy osoby o wysokim wskaźniku introwersji są bardziej narażone na izolację społeczną?
Ciężko powiedzieć biorąc pod uwagę, że jest to subiektywne odczucie. Jednak introwertycy, którzy czuja się osamotnieni mogą mieć moim skromnym zdaniem większe trudności z poradzeniem sobie z taką sytuacją. Zamiast szukać pomocy na zewnątrz ich naturalną tendencją może być zamykanie się we własnej skorupie. Jeśli jesteś w takiej sytuacji to pamiętaj, że istnieją różnego typu linie zaufania, organizacje, psychologowie, rodzina. Zawsze też można z kimś porozmawiać na czacie.. ale moim zdaniem najlepiej jak porozmawiasz z kimś na żywo i najlepiej z kimś o wysokiej inteligencji emocjonalnej.
subiektywne poczucie odcięcia od innych i świadomość, że nie ma się do kogo zwrócić” Tak, to chyba najgorsze, co może się komukolwiek przydarzyć, nie tylko introwertykowi. Pamiętam ze swojego życia wiele sytuacji, kiedy po prostu chciałem, żeby ktoś przy mnie był, nie dlatego, żeby rozwiązał moje problemy, ale po to, żeby mieć poczucie że jestem dla kogoś ważny, że zależy temu komuś właśnie na mnie i wreszcie po to żeby czuć, że choć tyle cudownych rzeczy dzieje się wokół ten ktoś chce spędzić ten czas właśnie ze mną. Niestety często takiego kogoś nie miałem w pobliżu, albo na dną chwilę nie rozumiał poco właściwie jest mi potrzebny. Więc zapisywałem sporo na kartkach, w zeszytach i pamiętnikach. Niedawno wszystkie notatki podarłem. Nie można gromadzić archiwum własnego cierpienia bez szkody dla swojej psychiki. Jak już pisać to na bieżąco wszystko niszczyć. Nie mówiąc o tym na co mogłoby stać się, gdyby ktoś dla nas ważny to przeczytał. To nie jest przyjemna sytuacja. Nagle ktoś zaczyna Ci współczuć, czego nie chcesz albo pewnych rzeczy nie rozumie i stajesz się dla niego żałosny, bo coś tam czujesz… Później każde skargi marginalizuje do „znowu coś sobie ubzdurałeś” jak gdyby wszystko było projekcją wybujałej nadwrażliwości.
Niezaadresowane listy o cierpieniu bezwzględnie palić!
Tak… przeczytanie przez kogoś innego czegoś bardzo osobistego nie jest przyjemne. Z drugiej strony może otworzyć oczy drugiej osobie. Wszystko zależy co było napisane i kto to odczytał. Pamiętam jak mój zeszyt został u znajomych, a w nim miałem napisane coś bardzo osobistego – forma takiego ćwiczenia. Jak mnie nie było to go znaleźli bo był gdzieś na wierzchu i przeczytali zawartość. Byłem zły.. no ale jakby nie Twój komentarz to bym sobie o tym nie przypomniał. W sumie dalej mam kilka zeszytów, gdzie mam zapisane na kilku kartkach różne, bardzo osobiste rzeczy i faktycznie chyba czas je znaleźć i spalić.
Myślę, że to ma związek z tym o czym piszemy. Niestety w moim przypadku były to raczej rzeczy niemiłe, problemy, wnioski i spostrzeżenia z postępowania innych ludzi, i sporo o dziewczynie, która mnie zdradziła i zostawiła dla innego. Kiedy kilka razy w roku zdarzało mi się to czytać, wpadałem wtedy w podły humor i żałowałem samego siebie. Ktoś mi to przeczytał kilka miesięcy temu… Teraz zupełnie spontanicznie podjąłem decyzję, żeby zniszczyć te zapiski, trafiłem chyba na jakiś przełomowy moment w swoim życiu. Myślę, że gdyby pisać o szczęśliwych chwilach, to czemu nie, dobrze do takich wracać, tylko kto wtedy zamiast korzystać uwieczniałby je na papierze? Trochę to dziwne, że tak wiele dóbr kultury powstało właśnie na skutek smutku, któremu towarzyszyło niezrozumienie. Czy szczęście nie pobudza kreatywności?
Jeżeli wam tak źle gdy ktoś przeczyta wasze zeszyty, to dopiero by wam było źle gdybyście sami mu to powiedzieli. Wpisujcie do komputera i zamykajcie hasłem.
2% to jeszcze nie tak źle. A ciekawe ile % powoduje stres spowodowany bliskimi stosunki z innymi osobami.
Robb napisał, „… po prostu chciałem, żeby ktoś przy mnie był, nie dlatego, żeby rozwiązał moje problemy, ale po to, żeby mieć poczucie że jestem dla kogoś ważny, że zależy temu komuś właśnie na mnie i wreszcie po to żeby czuć, że choć tyle cudownych rzeczy dzieje się wokół ten ktoś chce spędzić ten czas właśnie ze mną.”
Zaadoptuj psa lub kota ze schroniska. Badania wykazały że zwierzęta mają bardzo pozytywny wpływ na ludzkie emocje.
Ja unikam ludzi właśnie dlatego, że chcą mi pomagać, a ja chwilowo nie mam siły, by się odwdzięczyć. Poza tym mojej pomocy póki co nikt nie chce. 😛 W efekcie czuję się jak pasożyt – więc uciekłam w samotność, żeby ich nie wykorzystywać.
Można to porównać do sytuacji, w której ludzie dają ci mnóstwo prezentów, a ty masz akurat kłopoty finansowe i nie możesz im dać nic w zamian. 😉 Troszkę niezręczna sytuacja, dlatego odcinasz się od nich. I powracasz dopiero, gdy już odbiłeś się od dna i nareszcie też możesz ich czymś obdarować.
Ja introwertykiem nie zostałem dlatego, że tak wybrałem. To przeszłość (którą zapomniałem całe szczęście, na własną odpowiedzialność) spowodowała, że zostałem introwertykiem. Zbiegiem czasu, choć to długo trwa, powoli akceptuję siebie takiego, jakim jestem (no może oprócz trzęsących się rąk, bo nie mogę grać moich w miarę dobrych solówek na gitarze elektrycznej).